Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne GNIAZDO

Forum dyskusyjne WTG GNIAZDO
Teraz jest 28 mar 2024, 23:47

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 12 lis 2018, 12:58 
Offline

Dołączył(a): 02 lis 2018, 20:16
Posty: 33
Ten zarys biografii mojego dziadka ze strony matki-Johanna Wernera mógł powstać tylko dzięki życzliwej pomocy osób z portalu "poszukuję" WTO"Gniazdo":Grażynie,Eli,Dance,Pawłowi,Piotrowi i Michałowi. Gdyby nie Ich pomoc i przesłane dokumenty moja wiedza o dziadku pozostała by "w powijakach". Jeszcze raz dziękuję.

WERNER JOHANN (20.12.1877 – 10.04.1915)

Johann Werner urodził się w grudniu 1877 roku jako syn Pelagii oraz nieznanego ojca. Jego matka – Pelagia, urodzona około 1858 roku, zamieszkiwała i pracowała w nadleśnictwie Górka koło Mosiny/niem/Moschin/ jako robotnica dniówkowa. Była młodą, atrakcyjną dziewczyną i można z dużym prawdopodobieństwem domniemywać, że ojcem nowo urodzonego był jej pracodawca.
Pelagia Werner była osobą niepiśmienną o czym świadczy zapis w akcie urodzenia jej syna, który podpisała krzyżykami.
Johann/niemieckie imię ale takie były zarządzenia władz pruskich aby dzieci urodzone przez Polkę nosiły niemieckie imiona/. wychowywał się w miejscu urodzenia a następnie uczęszczał do szkoły elementarnej w Będlewie/niem.Bendlewo/ oraz w Mosinie. Na podstawie pozostawionych przez niego listów i innych zapisków można stwierdzić, że zakończył edukację na czwartej klasie.
Mając ukończone prawie 25 lat, bo 21 stycznia 1902 roku zawarł związek małżeński z Marianną Dybizbańską, urodzoną w Będlewie, córką Andrzeja i Marianny Wojciechowskiej. Jego żona była młodsza o 5 lat.
Małżonkowie zamieszkali w Będlewie w wynajętym bardzo skromnym mieszkaniu a właściwie czworakach. Szybko jego żona – Marianna zaczęła rodzić dzieci. W sumie to krótko trwające małżeństwo doczekało się ich sześcioro, w tym trzech synów i trzy córki: najstarszy Jan, potem Czesław, ur. w 1908 roku i Bolesław, ur. w 1915 roku, Stanisława, Konstancja i Godysława, urodzona w 1911 roku. Oczywiście nadal obowiązywała zasada pruska a następnie niemiecka, że polskie dzieci muszą nosić tylko imiona zawarte w niemieckim zarządzeniu.
Jednak niedługa trwało ich małżeńskie pożycie. W związku z wybuchem I wojny światowej wszyscy poddani pruscy, bez względu na narodowość, zostali powołani do armii. To samo spotkało Johanna Wernera, który został wcielony do pułku piechoty a dokładnie do Infanterie – Regiment 47, 47 Pułku Piechoty im. Króla Bawarii Ludwika III. jako Wehrmann co można tłumaczyć na język polski jako strażak.
W służbie wojskowej pomogły mu niewątpliwie dwie sprawy. Pierwsza, to znajomość języka niemieckiego i druga to fakt, że jego ojciec – Andrzej/Andreas/ był kanonierem w Poznaniu.
Po skoszarowaniu i otrzymaniu wojskowego wyposażenia został Johann, wraz z całym pułkiem, wysłany na front niemiecko - francuski, na równinę Woevre, na wysokości Meuse, na północ od St.Mohiel oraz na tereny leśne pomiędzy St.Mihiel a Pont-a-Mousson. W archiwum rodzinnym zachowała się z tego okresu kronika jego oddziału, prowadzona w języku niemieckim i opisująca dzień do dniu toczone przez jego oddział walki.
Jednak kronikarskie zapiski kończą się po dniu 20 marca 1915 roku. Został on wtedy ranny i umieszczony w szpitalu w Vinspille. Zachował się jego list do żony i dzieci, datowany 28 marca 1915 roku. Johann musiał przeczuwać nadchodzący kres życia, gdyż w tym liście, pisanym po polsku, żegna się z żoną i dziećmi. Pisze do każdej z tych osób kilka słów, napomina o prawym i rodzinnym życiu, wymieniając każdą wspomnianą osobę po imieniu. Tylko nie pisze nic do swego ostatniego, najmłodszego dziecka, to jest do syna Bolesława. Wynika z tego, że powołanie Johanna do wojska musiało nastąpić jesienią 1914 roku i to dość niespodziewanie. Jego żona – Marianna – była już wtedy w ciąży, o której ojciec jeszcze nie wiedział. I ten wspomniany list jest „ostatnim znakiem życia” od Johanna Wernera. Ów list oraz kronika oddziału zostały dostarczone jego żonie dopiero kilka miesięcy po śmierci Johanna.
Życie Johanna Wernera i jego śmierć poszły by w zapomnienie gdyby nie zainteresowanie autora i jego żony genealogią. Oboje zaczęli szperać i poszukiwać w starych dokumentach informacji o dziadku Johanie i dlatego mogło powstać to opracowanie. Odnaleziono także miejsce jego pochówku.
Dzięki działającej od 1926 roku Komisji German War Graves a następnie służby opiekuńczej /wolontariuszy/ Volksbundu odnaleziono grób Johanna. Jest on pochowany na cmentarzu wojennym w Thiaucourt – Regnieville, Block 21,Grab 1 a nazwisko Johanna Wernera zostało zapisane w księdze pamięci cmentarza.
Tak więc wspólne działania władz niemieckich, pamiętających o swych żołnierzach bez względu na ich narodowość oraz pamięć bliskich pozwoliły wiele lat po śmierci odtworzyć najważniejsze fakty z rodzinnej historii.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 62 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL